Czy warto sprzedać suknię ślubną?

/

W dawnych czasach nikomu do głowy by nie przyszło sprzedanie sukni ślubnej. Uważano powszechnie, iż przynosi to pecha, bowiem wraz z suknią „sprzedajemy” też nasze małżeńskie szczęście i zgodę. Suknia ślubna w najlepszym wypadku mogła zostać podarowana młodszej siostrze, kuzynce, a nawet córce, która, uszczęśliwiona takim podarkiem, nie miała innego wyboru jak ładnie podziękować i... zastanowić się, komu następnemu wcisnąć niemodny od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat „skarb”.

Na nasze szczęście, czasu się zmieniły i dziś nikogo już nie oburzają ogłoszenia o sprzedaży sukien ślubnych, co nie znaczy, że znalezienie kupca jest sprawą prostą.. Tym niemniej, zostawianie sobie „na pamiątkę” tak drogiej i powiedzmy to szczerze, całkowicie bezużytecznej po ślubie rzeczy po prostu mija się z celem. Zachowując suknię ślubną tak naprawdę marnujemy pieniądze, bowiem pamiątkę powinny stanowić zdjęcia, obrączki, a przede wszystkim wspaniałe wspomnienia, a nie pożółkła, pożarta przez mole sukienka. Co więcej, decydując się na sprzedanie naszej sukni, robimy poniekąd dobry uczynek – umożliwiamy bowiem mniej zamożnym Pannom Młodym nabycie czegoś, na co nie byłoby ich stać, gdyby musiały zapłacić „salonową” cenę.

Sprzedaż sukni ślubnej nie jest jednak tak prostą i oczywistą sprawą, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim, aby znaleźć kupca, musimy taką suknię odpowiednio przygotować, a więc przede wszystkim porządnie wyczyścić. Mo zna to zrobić własnoręcznie lub za pośrednictwem pralni, co jednak jest opcją znacznie droższą, a niekoniecznie opłacalną – tym bardziej, z e pierwsze, co zrobi nowa właścicielka sukni, będzie oddanie jej do czyszczenia.

Jeżeli w trakcie zabawy weselnej udało nam się suknię w jakiś sposób uszkodzić – oderwać guzik, albo zrobić małą dziurkę, koniecznie należy to naprawić. Nawet symboliczne uszkodzenia sprawią, że cała suknia będzie robić wrażenie mocno zużytej, więc nikt nie będzie chciał jej kupić – przynajmniej nie za rozsądną cenę.

Warto też przemyśleć, gdzie konkretnie chcemy sprzedać naszą suknię, a opcji mamy kilka: możemy zdecydować się na oddanie jej do komisu, sprzedać za pośrednictwem Internetu albo rozesłać wici pocztą pantoflową.  Każda z możliwości ma swoje zalety, ale najbardziej optymalna wydaje się środkowa, czyli Internet. Sprzedając suknię do komisu musimy liczyć się z tym, że komis też będzie chciał na niej zarobić, więc raczej nie uzyskamy tam dobrej ceny. Z kolei sprzedając komuś znajomemu, też powinnyśmy sprzedać taniej, bo w końcu jest to „po znajomości”, a na znajomych głupio zarabiać.

Poszukanie kupca w Internecie wydaje się więc najbardziej korzystną opcją: sprzedamy suknię osobie nieznajomej i bez pośredników, więc będziemy mogły zarobić najwięcej.

Aby jednak nasza suknia znalazła potencjalnych nabywców, musimy w odpowiedni sposób ją zareklamować. Pierwsze, co powinnyśmy ustalić, to rozsądna cena. Warto więc przejrzeć ogłoszenia innych osób, by nie sprzedać sukni zbyt tanio lub by nie wyznaczyć zaporowej ceny, która odstraszy kupujących.

Kolejną kwestią są piękne zdjęcia, koniecznie uwzględniające detale, fakturę materiału i inne szczegóły, które sprawią, ze nasza suknia wyróżni się na tle innych.

Bardzo ważne są też szczegółowe informacje, wymiary i precyzyjny. Ciekawy opis, utrzymany w przyjaznym i sympatycznym tonie. Wszystko to ma sprawić,  że osoby poszukujące sukni ślubnej poczują, iż nikt nie próbuje im wcisnąć czegoś na siłę oraz że są traktowane poważnie. Wzbudzi to ich zaufanie oraz oszczędzi obu stronom sporo czasu, związanego z oglądaniem i mierzeniem – pamiętajmy bowiem, że informacje, jakie podajemy, muszą bezwzględnie być zgodne z prawdą.

Warto też podać cenę wyjściową, podkreślając, ile zaoszczędzi kupujący, decydując się na nabycie sukni, używanej jeden raz. Jest to istotny argument, więc koniecznie należy, wzorem poważnych reklamodawców, zamieścić znanie: „oszczędzasz tyle, a tyle”.

Ciekawym trikiem jest też informacja o możliwości przymiarki sukni. Przyszła Panna Młoda, kiedy zobaczy się w naszej sukni, prawdopodobnie podejmie pozytywną dla nas decyzję - chyba, że naprawdę nie będzie na nią pasowała.
Pamiętajmy też o umieszczeniu danych kontaktowych i... sprawdzeniu, czy na pewno są zgodne z prawdą. Często w pośpiechu popełniamy bowiem literówkę w adresie mailowym, albo zamieniamy kolejność cyfr w numerze telefonu, co oczywiście skazuje naszą transakcję na porażkę.